TRZY MIESIĄCE I MALINOWA TARTA MUST HAVE

13:33 Cinnamon Home 8 Comments


W czasach, gdy chodziłam do szkoły (a było to zadziwiająco dawno temu), liczyły się dla mnie dwa miesiące w roku. I to chyba oczywiste, że miesiącami tymi były lipiec i sierpień. Czas wakacji. Z chwilą ostatniego dzwonka w szkole zaczynało się dla mnie prawdziwe życie. I choć większość moich wakacji spędzałam po prostu w domu, to był to wspaniały czas. 
Dzisiaj, szczęśliwie dla mnie, okres ten wydłużył się o jeszcze jeden miesiąc. Dołączył do tego grona czerwiec. Pytacie dlaczego trzy miesiące, a nie 12? No bo ja niestety, jestem stworzeniem ciepłolubnym, dla którego właściwa temperatura do życia to minimum 20 stopni, a najlepiej czuje się przy 26-28. No co ja poradzę, że zimnem gardzę? Tak więc zostają mi trzy miesiące, podczas których oddycham pełną piersią, cieszę się z każdego promienia słońca a i deszcz nie jest mi wówczas taki straszny. I właśnie w te trzy miesiące trzeba tyle upchnąć. Jest wówczas tyle rzeczy do zrobienia, tyle miejsc do odwiedzenia, wycieczek do zorganizowania, koszy piknikowych do spakowania, stragany uginają się od kolorowych owoców, które chciałoby się jeść codziennie, na śniadanie, obiad i kolację, a tu jeszcze gdzieś trzeba przecież zmieścić w żołądku te pyszne warzywa, na które czeka się cały rok. Do tego ludzie jakoś chętniejsi do odwiedzin, do wspólnego biesiadowania przy... grillowych oparach,a tu jeszcze trzeba wspomnieć o czekających na przeczytanie książkach, których coraz więcej na półce, a które jakoś najlepiej "wchodzą" mi właśnie w lecie :) No i jeszcze jedno. Remonciki. Kiedy, jak nie teraz? Przecież lepsze światło, farba szybciej schnie... (zatem i my mamy coś zamiar zmalować).

I jak to wszystko wszytko upchnąć w te 3 miesiące... ba w 13 weekendów? No jak? 
Dlatego tak rzadko tu bywam ostatnio. Wybaczcie. Ale muszę trochę "pożyć" ;)
Zostawiam Was z przepisem na moje sezonowe "must have" a raczej "must to do", czyli...

TARTĘ Z KREMEM PATISSIERE I MALINAMI 



Jak zrobić:
1. Krem pattisiere:
składniki:
300 ml mleka
3 żółtka
4 łyżki mąki
4 płaskie łyżki cukru/ klsylitolu

Zagotować mleko. W oddzielnym, większym garnku zmiksować żółtka z cukrem na biały puch. Dodać mąkę i ponownie zmiksować. Wlać zagotowane mleko. Zmiksować. Gotować kilka minut na niewielkim ogniu, cały czas mieszając. W tym czasie krem powinien zgęstnieć.

2. Ciasto:  (blaszka o wymiarach 11 x 35 cm)
składniki:
-ok. 100 g masła
- 250 g mąki pszennej (ja użyłam pełnoziarnistej)
- 1 jajko
- szczypta soli
-2 łyżki cukru/ ksylitolu
- łyżka kakao

Do miski przesiać mąkę z kakao i solą. Dodać cukier i pokrojone w kostkę zimne masło. Rozetrzeć składniki na kruszonkę. Dodać żółtko jajka i szybko zagnieść ciasto. Rozwałkować ciasto, wyłożyć na posmarowaną masłem blaszkę. W cieście zrobić widelcem dziurki. Blaszkę włożyć na ok. 30 min do lodówki. Po tym czasie piec w piekarniku nagrzanym do 180 st przez ok 30 min.

3. Na wystudzone ciasto wylać zimny krem pastissiere. Położyć maliny.
4. Jeść, najlepiej w doborowym towarzystwie, ciesząc się urokami lata :)













8 komentarzy :

  1. Jesteśmy pod względem szkoły, wakacji i pogody bardzo do siebie podobne:)
    W ciągu roku wakacje były najlepsze, zimna też nie lubię i KOCHAM TEN czas wiosenno-letni:)
    Tarta po prostu cudo!!! Nic dodać nic ująć-tylko zajadać:):):)
    buziaki wakacyjne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak okres wakacji to był najlepszy czas:) ja swoje coroczne wakacje spędzałam u babci wtedy byłam z tego powodu niezadowolona ale teraz mam co wspominać. Tarta smakowicie wygląda, przepis porywam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy takiej pogodzie nawet pieczenie ciast jest dużo przyjemniejsze :) Ja kocham zimę, ale tylko obserwowaną zza okna ;) Aczkolwiek najlepszą porą jest chyba wiosna, bo w lecie czasami jest 30 stopni... A 30 to już za ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamo! mam ślinotok :D pysznie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się że poniżej 25 stopni to jest zimno Też tak mam I te kilka wieczorów w roku gdy nie mam gęsiej skórki ;-)
    A tarty uwielbiam robię i staram się nie pożerać - niech innym idą w boczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. W pełni się zgadzam, rozumiem i popieram. Ja także z tych ciepłolubnych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko, zaglądam tu do Ciebie i nie dość, że CINNAMON, to jeszcze PATTISIERE... Cyna mon kocham, i uwielbiam piękne słowa, które po prostu się kojarzą i są jak balsam dla moich uszu i oczu. Polubiłam Twój blog już dawno, ale z braku gdzieś mi się zapodział i widzę, że mam zaległości! Obiecuję nadrobić. pozdrawiam i do zobaczenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się u mnie :) w takim razie zapraszam częściej :)
      pozdrawiam!

      Usuń