O ZDROWEJ ŻYWNOŚCI I O TYM, JAK TRUDNO IŚĆ POD PRĄD

21:28 Cinnamon Home 6 Comments


A to ciasto,to chyba nie z "normalnej"mąki? Nie, z takiej dla dziwolągów...

Z jednej strony panuje obecnie swego rodzaju  "moda" na bycie eko, na bycie wege, a gluten czy mleko krowie traktowane są jako samo zło.
Z drugiej jednak, są też tacy, którzy mają inną alergię. Alergię na..."zdrową żywność". Gdy tylko słyszą, że coś ma w nazwie zdrowe, z góry zakładają, że jest niesmaczne. No bo, jak coś, co zdrowe, mogłoby takie być? NO WAY!

Nie jestem weganką, wegetarianka, nie jestem na diecie bezglutenowej, a krowie mleko wręcz uwielbiam i żadne roślinne mi go nie zastąpi.
Nasza kuchnia nie jest jednak "typowo" polska. Schabowego nasza patelnia nie widziała już chyba z rok, żebereczek, karkóweczki- nigdy.
Wychowałam się w domu,  w którym panowała bardzo tradycyjna, polska kuchnia. Dość ciężka. Nie da się ukryć. Taka panuje tam nadal. Ja, gdy zainteresowałam się gotowaniem, zaczęłam szukać czegoś innego. Lubiłam eksperymenty, odkrywanie nowych smaków, nowych składników.
 Ciąża skłoniła mnie jednak do jeszcze większych zmian. Okazało się, że mam "lekką" cukrzycę ciążowa. Moje wyniki nie były straszne, jedynie lekko podwyższone. Ja oczywiście naczytałam się różnych rzeczy o ewentualnych jej konsekwencjach  i jak to ja, zastosowałam radykalną dietę.
Pieczywo, makarony,  ryż i inne zboża - jedynie razowe. Wyeliminowałam zupełne produkty o podwyższonym indeksie glikemicznym. Cukier zastąpiłam ksylitolem. Słodycze? Ewentualnie kosteczka gorzkiej czekolady (min. 70 % kakao).
Początki były straszne. Gdy udawaliśmy się do rodziny lub znajomych w odwiedziny, a tam czekał na nas świeżutki serniczek, albo czekoladki...dostawała ślinotoku. Miałam ochotę płakać. Byłam wściekła, że spotkało mnie coś takiego...
Marzyłam o słodyczach. Mówiłam, że jak już urodzę, to pierwsze co zrobię, to upiekę sobie czekoladowy tort i zjem go sama! :)
Nastąpiła "godzina zero". Pojawił się Filip. A tortu jakoś  nie zrobiłam.

Dziś już nie śnią mi się słodycze. Spokojnie przechodzę obok nich w sklepie i już jakaś tajemnicza "siła" nie mówi: "weź mnie" ;)

Smak zmienił się również mojemu mężowi. I teraz wszystko jest dla nas za słodkie (nawet sok pomarańczowy ;))
No i mamy teraz problem - ciasta mamy czy teściowej- już nie smakują, jak dawniej. Prezenty w postaci czekoladek i innych słodkości - odkładamy i wręczamy innym, bo sami nie możemy na nie patrzeć, a co dopiero je jeść.

Problem jest jeszcze jeden.
Okazuje się, że wychowanie dziecka bez nadmiaru cukru wcale nie jest takie proste. Chociaż nie, w sumie powinnam powiedzieć inaczej. Jest proste, gdy przygotowuje się wszystko samemu. Bo niestety, większość sklepowych produktów przeznaczonych dla dzieci ma w składzie cukier.
 Przypuszczam, że po to, by te dzieci od tego smaku uzależnić, by stały się "idealnymi" konsumentami, które nie przejdą obojętnie obok słodyczy znajdujących się przy kasie w markecie.

Nie jesteśmy jednak radykałami. Nie jest tak, że słodyczy nie jemy. Oczywiście, że jemy i je uwielbiamy. Jednak są to domowe słodkości (czytaj: słodkości wg nas, bo wg niektórych to one słodkie z pewnością nie są ;p).
Niestety, nie do końca rozumieją nas też inni. Zwłaszcza "starsze pokolenie". Dla nich widok wnuka zajadającego się czekoladkami czy przeznaczonymi dla dzieci "kinderkami" to sama radość.
I tylko słyszę niekiedy: "a mama dała ciasteczko"? a mama pewnie nie pozwoli dać czekoladki..."

No cóż...
Coś czuję, że prawdziwa walka jednak dopiero przed nami. Przedszkole, szkoła, rówieśnicy i inne "zdrowe" batoniki, kanapki, jogurciki...
ech...


Dlatego dzisiaj ciasteczka: zdrowe, owsiane, chrupiące, pyszne :)
Na których widok Filip mówi "mniam mniam", a serce matki się raduje ;)







Jakby ktoś był zainteresowany przepisem (choć jestem pewna, że już takie nieraz robiłyście):

składniki: 
3 jajka, 
100 g masła,
1 szkl płatków owsianych,
1,5 szkl mąki pszennej lub żytniej pełnoziarnistej,
cukier/ miód/ ksylitol - ilość wedle uznania (ja dałam ok. 3 łyżek),
+ dodatki - co kto lubi: pestki dyni, ziarna słonecznika, suszona żurawina, rodzynki, siemię lniane, sezam...

Z podanych składników zagnieć ciasto. Odrywaj małe kawałki i spłaszczaj w dłoniach. Ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piecz ok 15 min. w temp. 180 st. 

Najlepiej smakują z ciepłym mlekiem.




6 komentarzy :

  1. Od jakiegoś czasu czytam etykietki na produktach i faktycznie prawdą jest że w rzeczach dla dzieci jest dużo cukru. Bardzo bym chciała aby mój syn chciał jeść owoce i warzywa. Chociaż mogę być dumna z niego że za słodyczami nie przepada. Ma ulubione herbatniki i od czasu do czasu zje czekoladkę. Ja słodzę tylko kawkę zbożową a tak herbaty pijam bez cukru, czasami z dodatkiem miodu. Postanowiłam sobie że nie będę jeść słodyczy, najgorsze były pierwsze dwa dni (pączki po nocach mi się śniły:) a teraz potrafię sobie odmówić i w sklepie nie kupować słodkich bułek którymi zajadałam się w ciąży.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda jedni czytają etykiety starają się eliminować cukier chemię a drudzy twierdzą że to dziwaczne i mało smaczne. Ja uważam że każdy niech jet co lubi ale komentarze też niech zachowa dla siebie.

    Moje dzieci też nie dostawały słodyczy czy słodkich napoi. Odrobinę to się zmieniło jak poszły do przedszkola i szkoły. Zasmakowaly im chipsy czy smakowe wody i pozwalam im na to ale z umiarem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają obłędnie, a właśnie chodzi za mną coś słodkiego. Od kilku dni nawet myślałam o ciastkach owsianych, ale z lenistwa nie chciało mi się szukać przepisu, bo jest ich multum. A tu proszę, podany jak na tacy, więc na pewno skorzystam!
    Ja też bardzo chcę zaszczepić w córce nawyk zdrowego odżywiania i mam nadzieję, właśnie, że rodzina nie będzie się w to wtrącać. Mam chrześniaczkę, która co chwilę je coś słodkiego i coraz gorzej mi się na to patrzy. Dobrze, że teraz sporo młodych rodziców jest rozsądnych i jednak czytają co podają swoim dzieciom.
    Pewnego dnia poszłam do sklepu i pomyślałam, że kupię mojej córce jakąś przekąskę. Czytając składy, przeraziłam się. Wszędzie cukier i to na drugim miejscu. Nawet w większości gotowych kaszek. Nie potrafię tego zrozumieć, jak można dopuszczać takie produkty, jeszcze z napisem, że można podawać po 6 mscu.
    To jest w ogóle dla mnie temat rzeka, ale cieszę się jak ktoś ma podobne zdanie do mojego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takie ciasteczka pisze się zawsze. Jeśli chodzi o kuchnie uwielbiam tradycje. Dania typowo nasze tradycyjne lubię, jednak uwielbiam eksperymenty nowości, taki świeże i lekkie jedzonko. Czyli można powiedzieć, że różnorodnie jadam. Smacznego :):):) i ściskam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciasteczka owsiane piecze mąż :) Bardzo je lubimy!
    Twoje zdjęcia bardzo mnie zachwyciły
    Ściskam Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, jak ja to znam. Podchodzę pod 50-tkę, więc tym bardziej w gronie niektórych uchodzę za dziwaczkę, kiedy zajadam kanapki z pastami z cicierzycy, bobu itp. zamiast wędliny. To samo z pieczywem, ciastkami pełnoziarnistymi i różnymi kaszami. Na szczęście moim domownikom przypadają do gustu te dania i przekąski, więc tutaj mam satysfakcję. Pozdrawiam ciepło :-) Ania

    OdpowiedzUsuń