O TYM, JAKI MARNY ZE MNIE KONSUMENT...

08:14 Cinnamon Home 9 Comments


Dzisiaj o tym, co męczy mnie od dłuższego czasu. Zastanawiam się, czy Wy też tak macie, czy tylko ja jestem takim "dziwadłem" (choć zakładam, za tylko ja) ;)

Macie tak czasem, że coś bardzo się Wam podoba, chciałybyście to mieć, ale w końcu rezygnujecie z zakupu, bo rozsądek bierze górę? Bo ja mam tak ciągle :/ Oglądam te wszystkie piękne przedmioty z Waszych domów i sklepów, wabią one swoją urodą, kuszą, aż nie chce się od nich oczu oderwać, tylko nacisnąć "do koszyka" i już prawie, prawie...ale nie, mój rozsądek bierze górę, przychodzi myśl, czy naprawdę muszę mieć ten śliczny kubeczek "za jedyne" 60 zł??? No przecież obędę się i bez niego... No i taka właśnie jestem- skąpiradło ze mnie ogromne. Z faktu tego z pewnością cieszy się bardzo mój mąż ;p  Ja jednak niekiedy chciałabym wyzbyć się tego wewnętrznego głosu rozsądku i zaszaleć (tylko żeby jeszcze po tym fakcie nie następowały wyrzuty sumienia ;))


Druga moja "choroba" to tzw. "Zosia samosia". Bo jak już coś fajnego wypatrzę w tych super sklepach, to do głowy mojej przychodzi kolejna wspaniała myśl - "no przecież zrobię to sama".
 I tak w domu moim nie spotkacie pięknych plakatów z typografią prosto ze sklepu - bo ... robię je sama.
 Dekoracje, świąteczne ozdóbki, poduszki - też sama... 
Nawet meble kupujemy rzadko w sklepie, a częściej używane, bo odnawiam je...sama.


Pan Lisek z pokoju syna, który też już kiedyś gościł na blogu.

***

Ech... i jak tu żyć z tą wewnętrzną "samosią"? ;)

Ciekawa jestem, jak jest u Was? Piszcie koniecznie - bardzo chętnie poczytam :)

Pozdrawiam!


9 komentarzy :

  1. Jesteś dokładnie taka, jak ja!
    W kwestii oszczędności- stanę w naszej obronie. Chodzimy, patrzymy, już nawet do koszyka wkładamy ale..jeszcze się zastanowię. po zastanowieniu wychodzi, że obędziemy się bez tego spokojnie. Chciałoby sie mieć wszystko bo wszystko jest do kupienia, ale rozsądek trzeba mieć. Najlepiej robi mi się zakupy bez męża, bo ona zawsze patrzy tak, że się odechciewa i faktycznie bez niego kupuję więcej co nie znaczy wszystko. I tak mam dom zawalony na maksa i co jakiś czas wyrzucam!:)
    Zośka? Miło mi, ja również. Jak się ma dwie ręce nie od parady to widać, że żadna filozofia uszyć poduszkę czy wykonać cokolwiek innego. Czasem się złoszczę ale...zamiast kupować poduszkę w gwiazdki od Ib Laursena szyję łudząco podobną z polskich materiałów. Cena spada o 70 procent.
    Lubię sama wszystko robić i nie tylko chodzi o rękodzieło. Wczoraj stałam trzy godziny w kuchni nad barszczem z krokietami zamiast kupić zupkę w proszku i krokiety w biedronce:) Taka jestem.
    Rozpisałam się jak szalona.... Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. O taaak, i jeszcze to gotowanie :) u mnie szczególnie to widać, gdy mają odwiedzić nas goście - potrafię siedzieć pół dnia w kuchni, aby przyrządzić coś, co można kupić w sklepie w minutkę, podczas gdy u innych zastajemy zazwyczaj ciasteczka z paczki i chipsy ;) No ale cóż... taka już jestem i lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tak samo... zanim coś kupię, pomyślę nad tym z pięć razy... i często też rezygnuję, że może znajdę coś tańszego, albo sama to zrobię, albo poproszę kogoś...
    Świetne twoje samosiowe wytworki kochana!
    buziaki ślę

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana ile razy ja tak mam :)))) Chyba w koszyku lądują te rzeczy, z którymi moje łapki na pewno sobie nie poradzą :)))
    Wyszło pięknie!
    Papki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak u Ciebie ładnie i ciepło. Oaza spokoju i dobrego smaku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak u Ciebie ładnie i ciepło. Oaza spokoju i dobrego smaku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Również rezygnuję z zakupów coraz częściej. U mnie wygrywa myśl, że jak nie kupię czegoś to za jakiś czas wynagrodzę to sobie świetną książką, albo coś Stasiowi będzie potrzebne i wtedy kasa się przyda :) Nie trzeba i nie można mieć wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń