NIE TAK...

23:26 Cinnamon Home 2 Comments






Dziś trochę moich przemyśleń, które krążą po mojej głowie i które nie dają mi spokoju.
Czy tylko ja mam takie wrażenie, czy Wy również zauważacie wokół ten pęd, szalone pościgi za prezentami, umęczanie się w kuchni do późnych godzin nocnych, tylko po to, by na wigilijnym stole było "na bogato"...? Bo przecież najważniejsze, by dziecko dostało nowy tablet, mąż nowy baaardzo drogi zegarek, ewentualnie najnowszy telefon, a lodówka została wypchana aż po brzegi  (w końcu przed nami całe 2 DNI siedzenia przy stole i jedzenia)...
A może to ze mną jest coś nie tak? Drobne upominki dla najbliższej rodziny zrobiłam na spokojnie, już pod koniec listopada (ok, tu uzasadnieniem może być moja ciąża, bo nie chciałam z wielkim brzuchem biegać po sklepach, choć nigdy nie zostawiałam tego na ostatnia chwilę), poza tym zawsze robimy sobie skromne prezenty, uważając, że to nie one są w tym dniu najważniejsze. Nasz stół wigilijny również nie będzie uginał się od ilości potraw. W tym roku spędzamy Wigilię we dwoje (tzn. prawie we troje) i może to dziwić, ale jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Bez biegania od rodziców do teściów itd. Będzie tak, jak sobie wymarzyliśmy, spokojnie, z mnóstwem kolęd (także tych śpiewanych, a nie tylko odtwarzanych), z czasem na długie rozmowy o sprawach ważnych i tych zupełnie błahych, z czasem dla siebie i na własne przemyślenia. 

Nie chcę, aby ktoś mnie źle zrozumiał. Ja nie krytykuję prezentów, Mikołaja, cudownych rodzinnych Świąt w gronie ukochanych ludzi. Rozglądając się jednak dookoła, słysząc doniesienia mediów o szale zakupowym w centrach handlowych, mam wrażenie, że wielu zapomina o istocie i sensie tych nadchodzących dni. 
(Choć z radością przyznaję, że podglądając Wasze blogi, widzę jednak, że chyba nie jestem sama, bo tworzycie w swoich domach cudowny, magiczny klimat Świąt). 
...
No to sobie pomarudziłam...
Nie chodziło mi tu jednak o krytykę kogokolwiek, każdy ma prawo do życia wg własnych zwyczajów i zasad, chciałam raczej wyrzucić z siebie ten ogrom przemyśleń, który kłębił się w mojej głowie już od jakiegoś czasu. 
Dlatego moje drogie, na nadchodzące dni, życzę Wam przede wszystkim CZASU. Czasu przeżytego zgodnie z sobą, czasu dla najbliższych, ale i dla siebie. Czasu magicznego, pełnego radości, ale i wzruszeń :)


Czy ktoś dotrwał do końca??? ;)

***
A już jutro wracam ze zdjęciami naszego świątecznego drzewka, które stanęło w naszym domu dzisiaj i które pachnie tak pięknie, że nie mogę się od niego oderwać.


Spokojnej nocy!


2 komentarze :

  1. Dotrwałam do końca i zgadzam się z Tobą :)) Dziś ruszyliśmy za choinką, ale po prezenty nie nie i nie - tłumy by mnie przerażały.
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, te tłumy mnie przerażają. Dziś rozmawiałam z Pani w skklepie, gdzie robie zakupy, że ludzię wykupują na święta wszystko co popadnie... Pędzą, gonią, niepotrzebnie wydają pieniadze...nie rozumiem tego...
    Kochana, moc świątecznych prawie uścisków:)

    OdpowiedzUsuń